"Powrót do Ferrinu" blisko, coraz bliżej

Pewnie nie zgadłybyście, że pracuję teraz nad "Powrotem", zamiast pracowicie snuć intrygę w "Czarnym Księciu", ale od gotyckich kryminałów erotycznych, choćby nie wiem jak były przyjemne, też trzeba odpocząć. A że Wydawca przysłał mój ukochany Ferrinek po pierwszej redakcji, by był gotowy na luty... Muszę Wam powiedzieć, że z ogromną przyjemnością wsiąkłam z powrotem w tamten świat. Do tego stopnia, że chętnie bym tam została i wcale nie chce mi się wracać. Dopieszczam więc go, szlifuję, dopisuję i skreślam, parskając co parę stron śmiechem (ten Saris i jego teksty, no normalnie...), ale nie tylko dlatego pojawia się dzisiaj ten wpis. Otóż już niedługo Wielka Ferrińska Niespodzianka! I tak jak nie mogę się już doczekać, aż drugi tom pojawi się w księgarniach w tej wspaniałej zielono-złotej okładce, tak tej Niespodzianki również nie.

Z wieści Poziomkowych: wyobrażacie sobie, że jest niemal połowa listopada, a jedna z moich róż nadal kwitnie?! Wprawdzie powinna być złoto-różowa, a jest niemal biała, ale i tak mnie wzruszyła swoim oddaniem. Uwaga: pięknie pachnie!

W karmniku rozpoczął się sezon na słonecznik. Panuje ruch jak na dworcu. Sikorki, kowaliki, czyżyki, grubodzioby... wszystkie moje skrzydlate pieszczoszki przypomniały sobie o darmowej, suto zaopatrzonej stołówce. I Wy pamiętajcie o nich! Zbliża się zima, wszystko jedno, czy sroga, czy łagodna, nie żałujmy ptakom paru garści (dziennie) łuskanego słonecznika. I tak wystarczająco im ciężko w tym coraz dziwniejszym świecie.

Wracam do Ferrinu. Tam panuje wieczne lato...